wtorek, 22 marca 2016

Od Max'a -PRACA

PRACA


Wstałem dość wcześnie rano i zjadłem jakieś śniadanie. Po czym zorientowałem się, że jestem sam, wtedy usłyszałem sygnał wiadomości SMS. Przeczytałem treść:
- Hej Max, jestem z psami na spacerze, zaraz wracam : ).
Odpisałem:
- O nie, beze mnie? ; )
Otrzymałem wiadomość:
- Wiem, że usychasz z tęsknoty, już idę...
I na tym skończyło się nasze pisanie. Westchnąłem z zadowoleniem i udałem się do łazienki. Przebrałem się jak do stajni, bo tam właśnie miałem zamiar jechać. Znaczy, najpierw musiałem iść na spacer z Flash'em, bo przecież jego Sam nie wzięła. Już otworzyłem szafę i chciałem wziąć kaganiec i smycz, kiedy zorientowałem się, że gdzieś zniknęły. Wyjrzałem z balkonu na jego kojec.
- Flash. Flaaaash!
Darłem się. Podszedłem do klatki i zajrzałem do budy. Pusto. No nie, jak ona dała sobie z nim i dwoma inteligentami radę? Zadzwoniłem do niej jadąc już w stronę stajni.
- Sam, wyszłaś z Flash'em?
Spytałem.
- Tak i powiem, że nie było większego problemu, bo miał kaganiec. Tylko trochę skakał.
Usłyszałem.
- Ok, to widzimy się w stajni. Pa.
Rozłączyłem się. Tam czekał na mnie jeździec z koniem, którego wybrał przez telefon, a był to Sfill. Był osiodłany, więc wydałem polecenie, aby udali się na ujeżdżalnię i stępowali dwa kółka w jedną, dwa kółka w drugą, kiedy ja musiałem jeszcze zadzwonić do mamy.
- Cześć mamo. Przyjedziecie?
Powiedziałem.
- O której?
- Hmm...czternasta, piętnasta...
- Ok, będziemy, do zobaczenia.
- Cześć.
Poszedłem na ujeżdżalnię, gdzie niestety nie byliśmy sami, ale przecież to ujeżdżalnia dla wszystkich...
- Ok, kłus. Tylko omijaj panią Kamilę, tu na Nimfie.
'Pani' Kamila pomachała jeźdźcowi z wredną miną.
- Pani Kamilo, pani koń coś zamula...
Pożyczyłem bat od wjeżdżającego z Nimfę Sfilla, choć też kłusującego i klepnąłem Nimfę.
- No. Dobra, Agata, przygotuj się do galopu. Tylko błagam, bez brykania, spadania i wjeżdżania w przeciwległe konie. Sfill będzie grzeczny.
Poskakaliśmy jeszcze chwilę, z czego skorzystała pani na kremowym koniu. Potem chwila stępa i rozległo się głośne 'UWAGAAA!' na co była odpowiedź 'PROSZĘ!'. Wtem podbiegła do mnie Sam. Usiadła obok mnie.
- Też mam dziś jakieś jazdy... Pójdziesz potem na małą ujeżdżalnię?
- Nie zaszkodzi.
Odpowiedziałem. Jeździec złaził już z konia, zaś Nimfa musiała zostać oddana w moje ręce, bo obiecałem indywidualkę na niej mojemu trzynastoletniemu kuzynowi. Cóż, idę z nią teraz na małą ujeżdżalnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy