wtorek, 8 marca 2016

Od Hailie - PRACA

PRACA

 Przyjechałam do stajni zapoznać się dobrze z moimi nowymi klaczkami. Były całkiem inne niż Finasz. Lola- kochana i bezbronna, wygląda na taką która nie umie poradzić sobie w życiu. Głupiutki bialasek. Za to Myszata - energiczna i żywiołowa. Czuje, że ta klacz da mi popalić kiedyś z impulsywnością. Pierwszy raz na nią wsiadłam. Na łydkę zbyt dociśniętą do siodła by lepiej się utrzymać reaguje jak na popędzanie batem! Kiedy przyszedł czas na galop. Zawołałam:
 -GalloP! -z naciskiem na p i przedłużeniem l. Klacz bez mrugnięcia popędziła robiąc bez problemu i zrywając zakręty wolt.
 Gdy zsiadałam opuściła głowę i zaczęła rysować kopytem po piachu. Poklepałam ją tylko. Kiedy zabrałam się za wynoszenie gnoju klacz chodziła w kółko w boksie. Wypuściłam ją więc na pole. Gdy zabrałam się do roboty szło gładko. Mój nos już zwiędł więc nie czuje fetoru. Gdy skończyłam odniosłam taczkę i widły na swoje miejsca. Nasypałam słomy do boksu i wprowadziłam konia. Zamiotłam jeszcze tylko korytarz i z głowy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy