PIERWSZY DZIEŃ W STAJNI NIMFY
-Cara! -wrzasnęłam zirytowana - To nie ja się upiłam tak bardzo, że ledwo stałam na nogach! -wygarnęłam jej.
-Phh -parsknęła.
-Poza tym ja już wracam do domu, jesteś nieznośna -zawróciłam na jednej nodze i wyszłam. Szłam przed siebie chodnikiem. Wyciągnęłam telefon i zamówiłam taxówkę. Była dosłownie za chwilkę. Pewnie dlatego, że się nie rozejrzałam i stałam obok postoju. Pojechałam prosto do domu. Tam z miską chipsów, żelków i krówek, wylądowałam przed telewizorem. Oglądałam Percy Jackson i Morze Potworów! Niestety na reklamie odleciałam. Wstałam kilka godzin później. Było pochmurno i zbliżał się wieczór. Ogarnęłam się. Sprawdziłam telefon, jak to mam w zwyczaju. Chwilę zajęło mi pisanie ze znajomymi i umówienie się na domówkę u Alison (taka jedna nie ze Sn*). Potem kąpiel, piżama i łóżko. Wstałam wypoczęta. Po kacu zostały mi tylko lekkie sińce pod oczami. Już godzinę po wstaniu pojechałam do stajni. Tak przy jakimś boksie zastałam Carę. Powiedziałam jej przelotne Hej i wyminęłam ją. Uszykowałam sobie Finkę. Poszło gładko. Bez jej kaprysów. Te szykowanie zaliczam do +. Nawet nie próbowała ustać mi na nogę, dla zabawy. Nikogo dzisiaj szczególnie nie odstraszała. Mój kochany szczurek. Kiedy już wychodziłam z koniem wybierając się na halę podeszła do mnie Cara.
<Cara? Docinki, pogodzenie, zapytanie? Hmm?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz