PRACA
Dziś chciałem pomóc sprzątać w stajni. Miałem wiele czasu, a Malediwa zajęta na jazdy dla dzieci. Frozynka wyjechała w teren na kilka godzin i nie wróci tak prędko. Moja Poziomka biega beztrosko po padoku, nie mam jeszcze dla niej siodła. Szkoda, pojeździłbym sobie na niej. Cóż, do roboty. Najpierw skupiłem się na apteczce dla koni i zestawu pierwszej pomocy dla jeźdźca. Zwinąłem dokładnie częściowo rozprute bandaże, które musiały być w pośpiechu wyciągane, rzucane, pewnie deptane przez nieuwagę. Wyrzuciłem kilka przeterminowanych maści do kopyt i dokładnie przejrzałem małą gazetkę o pierwszej pomocy dla konia i jeźdźca. Przynajmniej się czegoś dowiedziałem. Później ułożyłem ładnie siodła, czapraki i podkładki pod siodła. Po czym jeszcze oczywiście ogłowia. Nagle zatrzymała mnie Sophie.
- Hej.
Powiedziała wchodząc i biorąc czyjeś siodło.
- No, cześć.
Odpowiedziałem z uśmiechem.
- Pomagasz dziś?
- Tak.
Przytaknąłem lekko głową.
- A może na chwilę pohasamy po lesie?
Rzuciła propozycję.
- Ok, wrócę do sprzątania później.
Odpowiedziałem i skończyłem czyścić ostatnie ogłowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz