PRACA
Przez pogodę ostatnio mieliśmy mniej klientów, na pastwiskach było niezwykłe bagno, więc konie stały w boksach. Postanowiłam dzisiaj lonżować jak największą ilość zwierząt, dla ich zdrowia. Podeszłam do boksu Nimfy, przypięłam do jej kantaru lonżę, zebrałam ją dokładnie, następnie poprowadziłam klacz w stronę dużego round pen. Chwyciłam długi bat do lonżowania, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam z klaczą do ściany, następnie sama przeszłam na środek. Lekko strzeliłam za zadem zwierzęcia, a to ruszyło wdzięcznym kłusem. Następnie stęp, trochę galopu, slalom ( oczywiście już bez lonży ). Tak samo lonżowałam Firsbby, Dungę, Maszę, Nissy, Sfill'a, Dumę, Dumaj Dastine, Arant de Fonse i Szarant de Painte. W końcu przeszłam do boksu Rosalett. Przytuliłam się do klaczy, zaplatając palce w jej grzywę.
- Chodź, kochana. Musisz się trochę rozruszać. - Powiedziałam, przypinając do jej kantaru lonżę. Wyprowadziłam ją na zewnątrz, kierując się w stronę round pen. Po dokładnej rozgrzewce odpięłam klaczy lonżę i założyłam cordeo. Zwinnie i delikatnie usadowiłam się na grzbiecie zwierzęcia. Na ujeżdżalni były rozłożone przeszkody, więc pojechałyśmy tam. Pogoniłam klacz do galopu, następnie nakierowałam ją na pierwszą przeszkodę. Jazda na niej na oklep była wręcz magiczna... Po treningu odstawiłam klacz do boksu. Resztę koni będę lonżować jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz