-To już nie ważne, ważne to co tu i teraz.-wyszeptałam mu do ucha i pocałowałam.
***
Wychodziliśmy właśnie ze szpitala. I to nie tylko my dwoje. Michał niósł małą Laurę, a ja Arka. Popatrzyłam na niego. Wyglądał tak słodko z niemowlakiem w rękach. Wróciliśmy do domu. Popatrzyłam na pokój dla dzieci, które był wcześniej drugą sypialnią, ale Michał zdążył przerobić go przed narodzinami naszych pociech. Zanieśliśmy je do łóżeczek, a sami poszliśmy spać. W końcu była już 1 rano! Zasnęłam prawie od razu. Ale co z tego, jak 2 godziny później obudził mnie zestresowany Michał.
-Co się dzieje?-zapytałam zaspana.
-Dzieci płaczą!-krzyknął.
-Które dziecko?-zapytałam ciągle niedobudzona.
-Dzieci! OBYDWA PŁACZĄ!-powtórzył. Wtedy doszedł do mnie wrzask z innego pokoju. Zerwałam się na nogi. Pobiegliśmy do nich. Wzięłam na ręce Laurę, a mój ukochany zaczął bujać Arka. Nic to jednak nie dało. Daliśmy im smoczki, ale to również zdało się na nic.
-O co im chodzi?-zapytałam zdesperowana. Nie tylko tym że nie mogłam ich uciszyć. Chcę iść spać!
<Michał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz