CZEMU TO NIE KONIEC?!
Gdy wyszli lekarz zaczął coś sprawdzać przy kroplówce. Zanotował coś na kartce i podszedł do mnie.
-Jak się czujesz?-zapytał stanowczo, ale słychać było że jednocześnie opiekuńczo. Wiedziałam że to on musiał ratować mi życie.
-Dobrze, ale która godzina?
-Późno. Koło 12 w nocy.-odpowiedział. Zmrużyłam oczy. Musiałam przeleżeć tu cały dzień! Ale nie zadawałam więcej pytań. Wciąż byłam otępiała i zmęczona. Koło mnie stało urządzenie do transfuzji krwi.
-Straciłaś dużo krwi.-wytłumaczył.-Musieliśmy też zrobić płukanie żołądka...
-Po co to robiliście?
-Słucham?-zapytał zaskoczony.
-Po co mnie ratowaliście?-powtórzyłam.
-To nasze zadanie. Sama zobaczysz jak cenne jest twoje życie.-powiedział lekko się uśmiechając, jakby na pocieszenie. Spojrzał na moją dłoń.-Po wyjściu ze szpitala przekierujemy się do psychologa...
-Po co?
-Żebyśmy nie widzieli Cię tu znowu.-uśmiechnął się jeszcze raz i wyszedł. Kiwnął w stronę Rosal i... Fabiana. Weszli do sali.
-Eveline, coś ty zrobiła?-podeszła do mnie dziewczyna. Była zatroskana.
-Co wy tu robicie? Już późno wracajcie do domów.-powiedziałam. Starałam się, żeby zabrzmiało to stanowczo, ale byłam zbyt słaba.
<Ktoś z nich?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz