TRUDNE CHWILE
-Hailie! Co się..- zaczęłam się wydzierać, lecz nic z tego po prostu brak sygnału.
Szybko ubrałam się w kurtkę, biorąc przy tym klucze i coś co może nawet mi się przydać. Chyba wiedziałam gdzie była dziewczyna, ale nie byłam pewna. Ta ulica jest podobno najgroźniejsza w mieście, i pełno tam alkoholików, bezdomnych a na dodatek morderców. Tylko jak już weszłam do samochodu, zrozumiałam że do tej ulicy nie ma wjazdu. Zaczęłam myśleć, rowerem tam też nie pojadę więc zostały tylko moje nogi. Dosłownie wyskoczyłam z samochodu i zaczęłam biec w stronę danej ulicy która znajdowała się parę min. Od mojego mieszkania. Tylko jak tam dotarłam przeszły mnie ciarki, plakaty, dziwnie ludzie, i te krzyki... no właśnie te krzyki, przypominały mi kogoś.. Hailie! Zaczęłam podążać za krzykami, które co parę kroków robiły się co raz głośniejsze.
-Proszę nie..- ktoś piszczał że smutkiem i przerażeniem w głosie.
Głos dobiegła z budynku obok, więc dla bezpieczeństwa wyjęłam swoją tajemniczą broń. Nawet jeśli bym musiała ją użyć i wylądować za kratami, i tak bym to zrobiła. Szybkimi krokami wyszłam do budynku i krzyknęłam:
-Zostaw ją, inaczej będzie po tobie.- warknęłam celując pistoletem w faceta który widocznie już miał się dobierać do Hailie.
-Oh, kogo tu my mamy? We własnej osobie Cara Delevingne...
<Hailie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz