Zaśmiałem się i wszedłem do kawiarni.
-Nie denerwuj się, to się spierze.
-Przepraszam, nie widzę tu pralki.-burknęła i zaczęła wycierać spodnie.
Szybko chwyciłem za szklankę i wypiłem łyk kawy. Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.
-Oj, nie dąsaj się, kupię ci nową.-dodałem i zawołałem kelnerkę, zamawiając jeszcze raz to samo.
-No, to co robisz w mieście?-spytałem.
-Byłam w bibliotece po tym, jak zostawiłeś mnie samą przed czworobokiem. A czy ty przypadkiem nie miałeś malować ścian?
-Malowałem.-powiedziałem, pokazując na dowód poplamioną koszulkę.-Ale zabrakło farby, a rodzice stwierdzili, że jutro skończymy. Mieszkają niedaleko, no i jak Cię zobaczyłem, to po prostu musiałem się przywitać. Nie cieszysz się że mnie widzisz?-zaśmiałem się i wyciągnąłem do niej ręce (całe z farby), żeby się przytulić. Dziewczyna zaczęła się śmiać i odepchnęła mnie.
-A tak w ogóle, to tak Ci się spieszyło, że zapomniałeś się przebrać?
-No przepraszam bardzo, ja sobie wypraszam. Jak miałem się przebrać, jeśli byłem u rodziców? Chyba nie sądzisz że z nimi mieszkam?-zaśmiałem się.
-Oczywiście, już Ci wierzę.
-Co? Ty mi nie wierzysz?! Zbieraj się, zobaczysz, szczęka ci opadnie!-zaśmiałem się i pociągnąłem dziewczynę na rękę.
-Ale kawa...
-Zrobię Ci lepszą u mnie!
<Cara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz