-Jasne -uśmiechnęłam się, choć znałam go od dziś już go polubiłam. Jechaliśmy leśną drogą, zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w odgłosy lasu. Ptaki, buszujące w koronach drzew, odgłosy kopyt na ziemi. To wszystko przyprawiało mnie o radość. Nagle otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Pięknie tu prawda? -zapytałam patrząc w około.
-Tak, bardzo spokojnie -powiedział. Pokiwałam głową na znak zgody.
Zawiał wiatr rozwiewając moje włosy, specjalnie potrząsnęłam głową. Gdy podmuch zelżał włosy opadły mi na ramiona.
Zauważyłam powalone drzewo. Wiem że skakać nie mogę, ale jeden skok mi nie zaszkodzi.
-Wybacz, mój drogi, ale na chwilę cię zostawię -powiedziałam i przyśpieszyłam konia do galopu. Poczułam jak wybija się i po chwili jest na drugiej stronie. Poklepałam konia po szyi.
<Paweł?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz