środa, 29 czerwca 2016

Od Leona Do Kamili

-Wiesz Reusa, nie wezmę. Barry'ego też nie, ale ja będę na sto procent. Tego możesz być pewna, moja droga -posłałem jej uśmiech, a po chwili dodałem -A teraz, niech pani wybaczy, ale mam zamiar wybrać się na przejażdżkę .
Ruszyłem w kierunku stajni, wszedłem do boksu Nimfy.
-Cześć -wyjąłem z kieszeni połówkę jabłka -Masz, należy ci się. Z tego co wiem, sporo już tu jesteś co? -poklepałem klacz a ta zarżała. Wyszedłem z boksu, nagle zadzwonił mój telefon. Wyszedłem przed stajnię i rzuciłem telefon na ziemię, niby to przypadkiem. Szybka się zbiła, ale przynajmniej Patrick da mi spokój. I tak miałem kupić nowy. Wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów, i zapaliłem jednego. Patrzyłam na tych wszystkich ludzi którzy się tu kręcą, gdy skończyłem palić podszedłem do kosza i wyrzuciłem pozostałości papierosa. Zostałem jeszcze z dwie godziny w stajni, zabrałem Sawę na przejażdżkę, pomogłem Sam w karmieniu koni, a potem wróciłem do domu. Około 19, ubrałem się w koszulę i jasne jeansy, i ruszyłem w kierunku domu Kamili. Jakoś tak, godzinę potem zapukałem do jej drzwi.
-A nie mówiłem że będę? -powiedziałem gdy otworzyła drzwi.
<Kamila?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy