-Ma naderwane ścięgno. Musiała coś zrobić na pastwisku. Dostała przeciwbólowe i mamy robić jej wcierki rozgrzewające.-powiedziałam i spojrzałam na klacz.
-Dobrze że nie ochwat.-podsumowała Sam.
-Co prawda to prawda. Wet powiedział że na jazdy ma nie chodzić co najmniej trzy miesiące, ale przyjedzie za dwa tygodnie i zobaczy, jak to wszystko pójdzie.
Sam pokiwała głową i odeszła gdzieś. Nie widziałyśmy się prawie do końca dnia. Spotkałyśmy się dopiero, kiedy usłyszałam że ktoś krzyczy, żeby przyjść na dolne pastwisko. Pobiegłam tam, bo wiedziałam, że stoją tam na przykład Nirvana.
-Co się stało?!-krzyknęła, kiedy ktoś pojawił się przed moimi oczami.
-Jakiś ogier dostał się na pastwisko!
-Przecież nie mamy ogierów!
-On nie jest nasz!-usłyszałam w odpowiedzi.
Przeszłam pod barierkami i starałam się zlokalizować intruza.
-Gdzie jest?!-spytałam, ale nikt nie musiał odpowiadać.
W tym samym momencie pojawiła się Sam. Nirvana starała się odgonić od ogiera, ale on był uparty.
-Sam! Podaj mi uwiąz.-powiedziałam.-Szybciej!
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz