-Nie będę cię oszukiwał, to wygląda źle -zaśmiałem się, pierwszy raz od moich osiemnastych urodzin. -Ale da się przeżyć, ja miałem gorzej. W szkole zarobiłem z pięć blizn nożem -pokazałem swoje ramię. Choć miałem tam tatuaż, pięć grubych blizn można było łatwo zobaczyć.
Dziewczyna patrzyła na blizny, chyba zauważyłem u niej zaskoczenie. Uśmiechnąłem się.
-Często uciekają? -zapytałem już cieplejszym tonem. Nie chciałem być wredny dla dziewczyny. Tylko... ja nie umiem inaczej.
-Zmieniłeś ton, co jest? Dlaczego teraz brzmisz przyjaźnie? -zapytała. Była bezpośrednia, już ją polubiłem.
-Nawyk. Inaczej u mnie w domu nie dało się odzywać, sorry jeśli wydałem się zimny. -posłałem jej uśmiech. Po chwili podeszłam do jednego z koni. Była to właśnie jedna z uciekinierek, Nirwana bodajże. Wyciągnąłem rękę, klacz powąchała ją i odsunęła się. Zabrałem rękę. Nagle poczułem że tracę czucie w lewej ręce.
-Pięknie -westchnąłem. Dziewczyna patrzyła na mnie, jak wykręcałem sobie palce. Tak, jedyny sposób aby przywrócić czucie w ręce.
<Kamila? Tak, on potrafi być miły>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz