Spojrzałam na nią z uniesionymi brwiami.
-Jesteśmy przyjaciółmi.-odpowiedziałam, a Sam zaśmiała się kpiąco.
-Jasne, bardzo dobrymi, jak widzę.-dodała kręcąc głową.-Nasza nieśmiała, malutka Kama.
-Ej, nie pozwalaj sobie.-odgryzłam się i dałam jej kuksańca w ramię.
-No co, mówię, jaka jest prawda.-dodała z uśmiechem.
Kelnerka przyniosła nam kawy, a ja od razu wzięłam dwa duże łyki i odstawiłam na blat.
-Myślałam, żeby pojechać w teren, co ty na to?-zaproponowałam.
-Jasne, na kim chcesz jechać?
-Innocenta. Czuję, że zmiana otoczenia dobrze jej zrobi.
-Jedziesz na munsztuku?
-Nie, wydawało mi się, że gdzieś w siodlarni widziałam bezwędzidłówkę. Nie chcę ryzykować, że znowu zacznie mi się łamać w potylicy, jak tylko będę musiała ją mocniej przytrzymać.
-Mhm.
-A ty na Hikari, dobrze trafiłam?-zaśmiałyśmy się, a Sam kiwnęła głową.
~~~~Godzinę później~~~~
Osiodłałyśmy klacze i właśnie wyjeżdżałyśmy z terenu stajni, kiedy obok nas przejechał samochód. Inna odskoczyła na bok i prawie wpadła do rowu.
-Hej, co robisz?-spytałam, ściągając ją na dobrą ścieżkę.
Sam zatrzymała się i patrzyła jak siłuję się z koniem.
-No, to coś czuję, że prędko to my w tereny nie pojedziemy z resztą jeźdźców.-zaśmiałam się.
-Nie dramatyzuj.
-A właśnie, ostatnio sprawdzałam oferty sprzedaży koni i znalazłam kilka, które miały albo mają jechać do rzeźni. Jak wrócimy to Ci pokarzę, szkoda mi ich. W sumie mamy warunki na więcej koni, czemu by im nie zapewnić emerytury u nas? Moglibyśmy kupić jeszcze jedną, dużą działkę i wypuścić je tam, co ty na to?
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz