Przemierzałem stajnię sam nie wiedząc co ze sobą zrobić. Przychodząc tutaj miałem zamiar poćwiczyć trochę ujeżdżanie. Jednak kiedy przyszedłem okazało się, że ktoś zabrał go w teren i najprawdopodobniej mają wrócić za około godzinę. Wtedy postanowiłem poczekać na nich. I tak oto znalazłem się tutaj. W okolicach placu. Rozejrzałem się wokół. Zauważyłem, że była tam jakaś dziewczyna i najprawdopodobniej miała zamiar skakać. Patrzyłem uważnie na jej poczynania. Kiedy koń stanął, a ona przeleciała przez przeszkodę, postanowiłem podejść do ogrodzenia placu.
- Nic ci nie jest?! - zapytałem od razu.
- Nie jest Okay! - odpowiedziała.
Jeszcze chwilę postałem tak obserwując dziewczynę. Jednak po chwili westchnąłem i powolnym krokiem odszedłem stamtąd. Zacząłem zastanawiać się nad tym jakby to było mieć własnego konia. Rozmarzyłem się i przestałem zwracać uwagę na to co się dzieje wokół.
- Cześć - usłyszałem nagle czyiś głos, który wyrwał mnie z moich rozmyśleć.
Szybko rozejrzałem się wokół. Za mną szła tamta dziewczyna.
- Ach, to ty. Hej - opowiedziałem i uśmiechnąłem się. Po chwili dopowiedziałem. - Louis jestem, ale większość osób woli zwracać się do mnie po prostu Lou bądź Loui.
Zrównałem się z dziewczyną i wyciągnąłem rękę w jej stronę. Uścisnęła ją lekko się uśmiechając.
- Samanta - powiedziała.
- I co? Skończyłaś już skoki? - zapytałem z czystej ciekawość..
<Samanta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz