Ta dziewczyna powoli stawała się denerwująca.
- Nie. To ty przestań. Nic nie rozumiesz. Daj. Mi. Spokój. Nie zbliżaj się do mnie- powiedziałem chłodnym głosem, odlepiając ją ode mnie i ruszając po rzeczy Hikari.
Kiedy wróciłem, Samanty już nie było. Wyczyściłem klacz, osiodłałem i ruszyłem w teren. Nie było mnie dwie godziny. Hika całkiem nieźle sobie radziła. Chyba już nawet się do mnie przyzwyczaiła. Wróciłem po dwóch, trzech godzinach. Na szczęście Sam nigdzie blisko nie było. Pewnie gdzieś wyszła lub coś w tym stylu. Wyprowadziłem klacz na pastwisko, a sam zająłem się czyszczeniem sprzętu. Gdy skończyłem, sprawdziłem jeszcze boks. Przydałoby się zmienić ściółkę. W sumie, nie miałem nic innego do roboty, więc się tym zająłem.
<Samanta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz