Po chwili podbiegł do nas Luke z batem do lonżowania. Machnął nim zaraz przed nosem ogiera, a ten odskoczył na bok. Zaczął galopować w stronę pozostałych koni.
Sam oraz Luke pobiegli za nim, a je przekazałam Nirvanę Malwinie, która zabrała ją do boksu.
-Dunaj!-usłyszeliśmy czyiś krzyk.
W stronę pastwiska biegła jakaś dziewczyna.
-Dunaj! Co wy mu robicie?!-zaczęła się na nas wydzierać.
Koń wyrwał się Lukowi z rąk i było już za późno na cokolwiek innego, niż ściągnięcie ich wszystkich do stajni.
Dziewczyna dalej nie dawała spokoju i wydzierała się na mnie i Sam, obrażając nas i wytykając nam słabe zabezpieczenia pastwiska.
-To nie nasza wina, że nie umiesz pilnować swojego konia!-krzyknęła w końcu Sam.
-Będziesz płaciła za weta, kiedy Ama będzie się źrebiła.-dodałam i zaczęłam odchodzić.
Dziewczyna, trzymając w ręce ogiera zaczęła iść za mną, ale na szczęście miałam już jej numer i gdy tylko odeszła odniosłam go do siodlarni, żeby go nie zgubić.
-Będzie płaciła za tego źrebaka, nie odpuszczę.-skwitowałam i spojrzałam na Sam.
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz