czwartek, 30 czerwca 2016

Od Josh'a Do Samanty

Westchnąłem cicho.
- Dobra. Niech ci będzie- wypuściłem powietrze nosem.
Przez chwilę dostrzegłem w jej oczach coś w stylu ucieszenia, że zgodziłem się porozmawiać, ale szybko to ukryła i nieco zgasiła swoją ekscytację.
- Dlaczego tak nagle zacząłeś mnie ignorować? Myślałam, że się lubimy- zadarła głowę.
- Ignorować? Przez tamto, co się stało. Dobrze wiesz, co. A co do lubienia, to tylko to. Nic więcej, a ja mam wrażenie, że ty czujesz coś więcej, niż tylko lubienie. Nie szukam nikogo. Przynajmniej na razie, więc teraz to ja cię proszę. Nie rób sobie nadzieji. Życie nie jest idealne i usłane różami. Wiele w życiu już przeszedłem, wiele widziałem, wiele wiem. A jedną z tych rzeczy jest wiedza, że nic nie jest piękne na długo. Jeśli chcesz, okej, możemy rozmawiać. Jednak to nie będzie nic więcej niż relacja kolega - koleżanka- wyjaśniłem.
Spodziewałem się wielu rzeczy po niej. Założyłem klaczy kantar, który wisiał na drzwiach boksu i wyprowadziłem przed stajnię, następnie kierując się w stronę pastwiska, gdzie wypuściłem Hikari. Ta pognała od razu do innych koni. Oparłem się rękami o ogrodzenie, obserwując ją.

<Samanta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy