Od Louisa CD Lucy
Powolnym krokiem zmierzałem do stajni. Miałem zamiar dzisiaj ze Star of the Day w teren. Po chwili byłem już na miejscu. Od razu ruszyłem w kierunku pastwiska gdzie najprawdopodobniej znajdował się Divek. Na miejscu zauważyłem jakąś dziewczynę. Z racji, że nie znam wielu osób ze stajni postanowiłem do niej podejść.
- Cześć. Jestem Louis,a ty? - przedstawiłem się.
- Jestem Lucy, ale zazwyczaj wszyscy nazywają mnie Luka - odpowiedziała.
Spojrzałem na klacz, przy której staliśmy. Wydawała się znajoma.
- To chyba Sawa… - mruknąłem i pogłaskałem kobyłę.
- Tak, a właśnie! Miałam na niej jechać w teren. Muszę iść, pa! - zawołała na pożegnanie i odwróciła się w stronę siodlarni, zaczynając iść w tamtą stronę.
Szybko ją dogoniłem.
- A może przejadę się z tobą? Też właśnie chciałem się przejechać - powiedziałem i uśmiechnąłem się.
- Czemu nie - odparła niepewnie.
Zaczęliśmy razem szykować konie. Ona Sawę, a ja Star of the Day. Nie minęło dużo czasu zanim siedzieliśmy na nich gotowi do jazdy. Na początku ruszyliśmy powoli. Droga co chwilę się zmieniała. Jechałem odrobinę z przodu tak jakby kierując tą naszą wyprawą. Postanowiłem pojechać tą drogą co zawsze aby się nie zgubić. Po kilkunastu minutach wjechaliśmy do lasu. Rozejrzałem się wokół. A może jakby? Gwałtownie skręciłem w prawo. Po chwili drzewa zaczęły się przerzedzać, aż w końcu całkowicie zniknęły. Wjechaliśmy na ogromnych rozmiarów tak jakby polanę. Od razu puściłem konia wolno. Jedynie trzymałem się go aby nie spaść. On sam wybierał kierunek. Po chwili puścił się galopem przed siebie. Zaśmiałem się głośno.
<Lucy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz