środa, 29 czerwca 2016

Od Leona Do Kamili

Gdy tylko wpadłem do domu, rzucił się na mnie Reus.
-Resu, kretynie złaź ze mnie! -zaśmiałem się. Nakarmiłem psy, wziąłem szybki prysznic i padłem na łóżko. Spojrzałem na telefon, Patrick... nie, nasza umowa się skończyła. Wszystko mu oddałem, niech się odwali. Zasnąłem.
****
Obudziłem się o piątej rano. To samo co wczoraj, ubrałem się w jeansy i czarną koszulkę, wypuściłem psy, kawa, napełniłem miski, i wpuściłem zwierzaki. Do stajni doszedłem pieszo, nie mieszkam znowu tak daleko. Na parkingu stało moje czarne BMW, nawet go nie odpaliłem jak lubiłem to robić. Ruszyłem do stajni, tym razem spotkałem Patrycję i Pawła, wolałem im nie przeszkadzać, ktoś mówił mi że mają się ku sobie. Pomyślałem o wczorajszym spotkaniu z Kamą, i jak na zawołanie dziewczyna wyszła za rogu. Wpadła na mnie, wywróciła by się ale w porę ją złapałem.
-Cześć, czyli widzę że ciągle jesteś roztrzepana? -zaśmiałem się.
<Kamila?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy