Gdy byliśmy już na lotnisku Kamila pędziła w stronę swojego samolotu. Odwróciła się na chwilę w moją stronę.
-Spokojnie, pomogę Sam przy Stajni. Dam sobie też radę z długami -spojrzałem na dziewczynę z lekka rozbawiony, wyprzedziłem ją. Uśmiechnęła się. -Leć już bo samolot odleci bez ciebie, pozdrów ode mnie mamę -posłałem jej uśmiech i gdy już miała się odwracać złapałem ją za rękę. Spojrzała na mnie zaskoczona, a ja zupełnie nic sobie z tego nie robiąc pocałowałem ją. Gdy odsunąłem się od niej zaśmiałem się z jej miny. Zaraz się jednak otrząsnęła i szybko znalazła się w samolocie. Stałem tam, dopóki samolot odleciał. Potem wróciłem do Stajni i zabrałem się za czyszczenie Sawy. Klacz była bardzo zadowolona, podeszła do mnie Sam.
-Leon, gdzie Kamila? -zapytała a ja odwróciłem się w jej stronę.
-Pojechała do mamy, dzwoniła i prosiła aby Kamila przyjechała na kilka dni do Anglii.
<Kamila?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz