Jechaliśmy jakąś polaną, nie odzywaliśmy się, jednak czułam na sobie spojrzenie Pawła. Gdy wyjechaliśmy z lasu zatrzymałam konia i zeskoczyłam na ziemie. Esemlare przywiązałam do jednej z grubszych gałęzi. Koń spokojnie zaczął skubać trawę. Ja za to usiadłam na trawie, Paweł po chwili usiadł obok mnie.
-To słodkie wiesz? -zapytałam a chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, zaśmiałam się i dodałam -No wiesz, że się o mnie martwiłeś.
Spojrzałam chłopakowi w oczy, i uśmiechnęłam się. Po chwili postanowiliśmy wracać, jechaliśmy w ciszy. Kiedy konie stały już w boksach a ja szłam w kierunku mojego auta z Pawłem u boku, coś przyszło mi do głowy.
-Paweł jutro nie będzie mnie w stajni, dlatego też nie będziemy mogli pogadać, więc zrobię to dziś -chłopak patrzył na mnie, nic nie rozumiał. Przysunęłam się i pocałowałam chłopaka, po chwili odsunęłam się do niego.
-To, do zobaczenia -wsiadłam do auta i odjechałam z uśmiechem na twarzy.
<Paweł?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz