-Heh, nie zobaczyłam Cię.-powiedziałam i stanęłam na własne nogi.-Dzięki.-dodałam odsuwając włosy z twarzy.
-Dzięki za pokazanie wczoraj tego miejsca. Często tam jeździsz?
-Ostatnio coraz mniej. Kiedy tu się wprowadziłam prawie cały czas, ale teraz uczę się sama gotować. Kiedyś w sumie muszę.-zaśmiałam się.
-Kamila! Hala!-usłyszałam czyiś krzyk i przypomniałam sobie, że mam prowadzić teraz jazdę.
-Zobaczymy się później.-powiedziałam i odbiegłam.
~~~~Godzinę później~~~~
Coraz bardziej doceniałam nowe konie. W ogóle nie trzeba było męczyć się i biegać za nimi, bo nie słuchają. Teraz po prostu idą. Poczułam wibracje telefonu. Popatrzyłam na wyświetlacz-Eveline.
-No co tam?-spytałam. Ev jak zawsze zaczęła mi opowiadać historie życia.
Gadałyśmy, a raczej ona, z dobrą godzinę, zanim wywinęłam się mówiąc że muszę zrobić kilka rzeczy przy koniach.
Pomimo tego, że między mną a siostrą jest już w porządku od razu zrobiło mi się smutno. Za każdym razem gdy do mnie dzwoni myślę o 'mojej' rodzinie. Pokręciłam głową i odgoniłam od siebie te myśli. Weszłam do dużej stajni.
-Hej.-usłyszałam za sobą.-Gadanie przez telefon to teraz praca?
-Skąd wiesz że rozmawiałam przez telefon? Śledziłeś mnie?-zaśmiałam się.
-Chciałabyś.-odpowiedział żartem.
-Hej, wpadniesz dzisiaj do mnie? Mam butelkę Chateau d'Yquem z niezłego rocznika, może jeszcze wpadnie Sam. Możesz wziąć kogo chcesz. Zwierzęta też wpuszczę.-dodałam z uśmiechem.
<Leon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz