-Ty weź Kruczka i Black Eya-powiedziałem.-Dyzię dam ci następnym razem. Jeśli następny raz będzie-dodałem szeptem.-A Dolores I Diana Muszą się do ciebie przyzwyczaić-powiedziałem już normalnym tonem.
Wyciągnąłem z domu plecak. Włożyłem do niego patyki, piszczałki, bumerangi, latające talerze i dużo innych rzeczy. Pati posłała mi pytające spojrzenie.
-To dla Dyzi-tłumaczyłem-ona je uwielbia.
Zaprowadziłem Patrycję do parku. Spuściliśmy psy ze smyczy, a sami usiedliśmy na ławce. Rzuciłem Dyzi latający talerz. Ona złapała go w locie. Tym razem rzuciła Patka. Niechcący trafiła na jedną z niższych gałęzi.
-Nie martw się. Dyzia sobie poradzi. Nawet się nie obejrzysz, a ona już będzie stała przy tobie z zabawką.
Podświadomie przysunąłem się do Patrycji.
<Pati?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz