czwartek, 30 czerwca 2016

Od Louisa Do Kogoś

Obudziłem się dość wcześnie. I nie powiem. Uwielbiam takie pobudki… Zauważcie ten wspaniały sarkazm. Mianowicie. Zostałem obudzony przez Midi chodzącą po mnie i Ruby liżącą moją twarz. Delikatnie zrzuciłem je z siebie. Westchnąłem i zakryłem twarz rękami. Jednak po chwili wstałem.
W końcu kiedy wszystko porobiłem postanowiłem się przejść do stajni. Tym razem postanowiłem zabrać ze sobą gitarę. W planach miałem chwilę potrenować ze Star of the Day, a potem po prostu posiedzieć tam. Lubiłem po prostu tam przebywać. Chwyciłem futerał z gitarą i zarzuciłem go sobie na ramię. Wziąłem jeszcze klucze. Wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi na klucz. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę stajni. Z racji, że mieszkałem naprawdę nie daleko wystarczyło mi jedynie kilka minut zanim byłem na miejscu. Od razu skierowałem się do stajni. Doszedłem do boksu Star of the Day. Ogier zarżał i pochylił łeb widząc mnie. Uśmiechnąłem się szeroko i pogłaskałem go. Położyłem futerał z gitarą obok boksu. Szybkim krokiem ruszyłem do siodlarni skąd zabrałem rzeczy Star of the Day. Szybko przyszykowałem konia do jazdy. Po chwili wyprowadziłem go. Jeszcze włożyłem futerał do boksu ogiera z zamiarem zabrania go po skończonej jeździe. Wyszedłem razem ze Star of the Day ze stajni. Zaprowadziłem go do sali jeździeckiej. Wszedłem na konia. Dzisiaj postanowiłem poćwiczyć ujeżdżanie.
~*~
Po około półtorej godziny skończyłem trenować. Zająłem się ogierem. Kiedy skończyłem wypuściłem go na pastwisko. Następnie powolnym krokiem ruszyłem do jego boksu zabrać swoją gitarę. Otworzyłem drzwiczki. Jednak coś mi nie pasowało. Gdzie jest mój futerał z gitarą?! Stałem tam jak wryty. Schowałem twarz w dłoniach. Nie… Nie… Nie… Boże jaki ja byłem głupi… Nie powinienem jej od tak zostawiać w boksie… Proszę… Niech ona się znajdzie… Powtarzałem cały czas w myślach. Nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu i usłyszałem czyiś głos...

<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy