Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się delikatnie.
-I jak Ci się podoba?-spytałam, chcąc poznać lepiej nowe osoby, niż jak to było wcześniej.
-Jest... ok.-powiedział i rozejrzał się jeszcze raz.
Kiwnęłam jeszcze raz głową i wróciłam do zamiatania. Chłopak stał jeszcze przez chwilę, a potem ruszył w stronę boksów.
Co prawda chłopak był przystojny, ale nie wyglądał na kogoś, z kim można luźno pogadać. Coś mówiło mi, żebym trzymała się od niego z daleka, ale tak samo było z Ernem, zanim go poznałam... może jemu też powinnam dać po prostu szansę?
A może po prostu dać sobie na razie z tym wszystkim spokój i myśleć racjonalnie. Może po prostu zastanów się nad tym, że w stajni masz 17 koni którymi musisz się zając?!
Pokręciłam głową i odstawiłam miotłę. Przeciągnęłam się i poszłam na pastwiska, żeby ściągnąć z niego konie. Pozamykałam wszystkie przepędy i otworzyłam bramkę. Nagle zrobiło się duże zamieszanie i skończyło się na tym, że Sekret i Nirvana przeskoczyli nad barierkami i odbiegli na łąki przed domem, w którym były pomieszczenia gospodarcze, mały salon i kilka sypialni.
Gdy tylko do nich podchodziłam obydwoje odskakiwali na obok, albo strzelali do mnie z zadu. Skończyło się na kopniaku w dolną część kręgosłupa.
-Pomóc Ci?!-usłyszałam czyiś krzyk. Leon.
-Dam radę!-krzyknęłam już nieźle nabuzowana i podeszła szybko do Nirvany.-Chodź tu!-wydarłam się, tracąc panowanie nad sobą, kiedy klacz wyrwała mi się.
Leon nic nie powiedział. Podszedł tylko i we dwójkę złapaliśmy konie i odprowadziliśmy do boksów. Dopiero wtedy poczułam, jak bardzo bolą mnie plecy.
-Wszystko ok?-spytał chłopak tym samym, nieco zimnym tonem jak wcześniej.
-Ta... Nirvana kopnęła mnie, ale mi przejdzie. Możesz tylko zobaczyć jak źle to wygląda?-zapytałam, odwracając się do niego plecami i podnosząc koszulkę do góry.
Leon przyłożył ręce do miejsca, w którym jak sądzę widniała pięknie odciśnięta podkowa, i aż syknęłam z bólu.
<Leon??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz