wtorek, 21 czerwca 2016
Od Malwiny - Praca
Weszłam do stajni koni prywatnych. Spojrzałam tęsknie na Coco Shanel. Marzyłam o własnym koniu takim jak ona. Pogłaskałam ją po pysku, bo to jedyna rzecz jaką mogę zrobić. W stajni koni szkółkowych wszystkie konie były na pastwisku. Był już wieczór i niedługo będą sprowadzane. Postanowiłam chociaż części rumaków pościelić w boksach. Zaczęłam od najbrudniejszych. Pierwszy był boks Firsbby. Choć najmniejsza było w nim najbrudniej. Na taczkę załadowałam starą ściółkę. Poszłam po słomę. Kiedy ją załadowałam na jednokołówkę wróciłam do boksu klaczy. Wysypałam wszystko na środek, a później rozłożyłam by w każdym miejscu było choć trochę. Pod żłób dałam siano. Tak samo przygotowałam boks Nimfy. Rosalett miała w miarę czysto. Myślę, że właśnie to mnie zachęciło. Domena miała nieźle zabruone. U niej chyba byłam najdłużej. Titori, nie miała, ani czysto, ani barzo brudno. Tak po środku. Pod koniec postanowiłam posprzątać u Wogattiegi. Gdy kończyłam ścielić w jego boksie, konie zostały przyprowadzone.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz