Pojechałam do centrum handlowego. Moje stare bryczesy się zniszczyły, więc musiałam kupić nowe. Nie cierpiałam zakupów. Po długim chodzeniu po sklepach natrafiłam wreszcie na sklep z akcesoriami jeździeckimi. Lecz to nie był koniec. Przymierzałam masę ubrań, aż wreszcie znalazłam odpowiedni strój.
Moja torba pękała w szwach. Udałam się na przystanek autobusowy i pojechałam do stajni.
~~~~
Miałam jeździć na Wogattim. Ubrałam się w mój nowy strój. Poszłam do stajni. Wyprowadziłam ogiera i przywiązałam go. Wyszłam do siodlarni po osprzęt. Nagle potknęłam się.
-Wstawaj-ktoś wyciągnął rękę.
-Ech, muszę iść po siodło, bo Wogatti na mnie czeka-opowiedziałam.
-Może ci w czymś pomóc?
-Nie dzięki. A tak w ogóle jak się nazywasz? Ja jestem Malwina.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz