Poszłam do stajni. Przywitało mnie ciche rżenie koni. Podeszłam do Bessti. Klacz kręciła się w boksie. Biedaczka. Nikt na niej nie jeździł, a na pastwisku jeszcze nie była. Chwyciłam mój uwiąz. Niebieski. Innych kolorów nie toleruję.
Weszłam do boksu klaczy i przypięłam linkę do kantara. Mówiąc do niej, zaprowadziłam Bessti na pastwisko. Wróciłam się by zobaczyć, czy przypadkiem nie trzeba czegoś zrobić. Zauważyłam, że Nerisa i Nefra również są pełne energii. Najpierw wzięłam siwą. Klacz obrzucała swoją siostrę tęsknym spojrzeniem. Gdy kobyłka znalazła się na pastwisko przyszła kolej na Nefrę. Klacz była taka podekscytowana, że obawiałam się, że się zerwie. Wróciłam do stajni. To było tyle na dziś. Zadowolona z wykonanej pracy wyszłam ze stajni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz