środa, 29 czerwca 2016

Od Patrycji Do Pawła

Budzi zadzwonił dość wcześnie. Już o ósmej rano byłam na nogach, zjadłam śniadanie zrobiłam sobie kawy, nakarmiłam moją kotkę i napisałam do babci żeby się o mnie nie martwiła. Owinęłam nogę bandażem, a przez to musiałam zrezygnować z długich spodni. Założyłam spodenki, zwykłą białą koszulkę i koszulę w kratę. Założyłam szybko trampki i wybiegłam z domu. Wsiadłam do mojego auta po czym pojechałam w stronę stajni. Gdy dojechałam na miejsce od od razu musiałam się przewrócić. Upadłam wyginając sobie nogę. Westchnęłam i wstała, po czym poszłam do stajni i podeszłam do boksu Sawy. Pogłaskałam klacz.
-Hej kochanie, przydałoby ci się trochę ruchu. -klacz traciła moją dłoń. Zaśmiałam się i poszłam po szczotki klaczy.
Weszłam do boksu i zdecydowanymi ruchami czyściłam klacz. Gdy skończyłam pielęgnacje konia poszłam odnieść szczotki. Gdy tylko je zostawiłam i już szłam po siodło potknęłam się. Sama nie wiem o co. Znów bym upadła, jednak tym razem ktoś mnie złapał. Podniosłam wzrok i dostrzegłam chłopaka. Nigdy go nie widziałam.
-Dzięki -powiedziałam cicho stając na własnych nogach.
<Paweł?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy