Kurcze. Stałam i patrzyłam się do góry. Czułam się jak człowiek obok wieży Eiffela.
-Samanta Majewska. - także się przedstawiłam, po czym podaliśmy sobie dłonie.
Stałam strasznie skrępowana moim wzrostem.
-Eh.. No przyniosłam Ci ogłowie....
-Dziękuję. Ale chyba nie taki miałaś zamiar.
Popatrzyłam się w jego niebieskie oczy nie wiedząc co powiedzieć.
-Ostatnio na niej jeździłam. Trochę ciężka do opanowania. - uśmiechnęłam się.
-Widać po niej.
-Jeździłeś już na niej?
-Niestety nie. Ale postaram się dzisiaj ją okiełznać. A ty?
-Tak. Wczoraj, próbowałam skoków. Za pierwszym razem to ja sama przeleciałam przez przeszkodę. Chłopak się uśmiechną.
-To może pojeździmy razem?
-Okey - zgodziłam się. - Wezmę Nimfę.
Znów wróciłam do siodlarni, ale tym razem po szczotki Nimfy. Wzięłam po drodze uwiąz, Przywiązałam klacz, wyczyściłam i osiodłałam.
-Idziemy? - spytałam.
-Jasne.
Doszliśmy na plac. Podciągnęłam popręg i ustawiłam sobie strzemiona. Widziałam jak Josh patrzy na strzemiona po mnie na siodle Hi. Jego mina bezcenna. Musiał wydłużyć o kilkanaście numerków. Cóż. Na Nimfę wsiadłam sprawnie i bez kłopotów. Widziałam jak Josh wsiadł, zaczęłam stępować.
<Josh??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz