Miałem zamiar dzisiaj wcześniej się zjawić w stajni. Moim celem było okiełznanie pięknej Pinto. Gdy się obudziłem, Sehun już na mnie czekał. Nakarmiłem go i sam zacząłem doprowadzać się do porządku. Chciałem popróbować z nią jazdy, zobaczyć, jak się czuje z siodłem. Szybko byłem na miejscu. Jak się okazało, nie było tam za wiele osób. Wziąłem więc szczotki Hikari i ruszyłem do jej boksu. Szczeniakowi kazałem poczekać przed stajnią. Wolałem nie ryzykować. Klacz stała spokojnie skubiąc siano. Ostrożnie wszedłem do środka. Klacz nieufnie na mnie spojrzała, nerwowo przebierając kopytami.
- No, już… Ciii… Nie musisz się mnie bać…- niemalże szeptałem, powoli się do niej zbliżając- Chciałbym dzisiaj z tobą trochę popracować. Jeśli się zgodzisz i będziesz grzeczna, dostaniesz nagrodę- mówiłem do niej, dzięki czemu dała się do siebie zbliżyć.
Udało mi się nawet wyczyścić jej kopyta, na co raczej mi pozwoliła. Podczas tej czynności, usłyszałem za sobą czyiś głos.
- Hej…- była to jakaś dziewczyna, tyle udało mi się stwierdzić.
- Um, cześć. Daj mi chwilkę- powiedziałem, kończąc ostatnie kopyto.
Wolałem nie ryzykować kopniakiem w twarz przez czyjąś nieostrożność. Dopiero gdy skończyłem, powoli wyprostowałem się, patrząc w stronę dziewczyny. Jednak nie traciłem czujności co do Hikari. Ona potrafiła być nieobliczalna. Hm, zupełnie jak ja. Chyba się polubimy.
- Jesteś nowy?- zagadnęła brunetka.
Była sporo niższa ode mnie, przez co patrzyłem na nią z góry. Trochę mnie to bawiło, ale nie dawałem po sobie tego poznać.
- Tak, zgadza się. Jestem Joshua Spitfire- przedstawiłem się, lekko kłaniając.
<Samanta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz