środa, 29 czerwca 2016
Od Malwiny - Praca
Obudziłam się. Słońce ledwo wstało. Była 6.00. Podjechałam do stajni. Weszłam do pomieszczenia i postanowiłam wyprowadzić konie na pastwisko. Zaczęłam od Capitana. Wlekł się za mną jak ślimak. Z Sawą zaś odwrotnie-szła ochoczo i dosyć szybko. Jarvan poruszał się z gracją, jak prawdziwy andaluz. Sekret szedł żwawo, co jakiś czas trącając mnie pyskiem. Przyszła kolej na Gametę. Podrapałam ją po jej małym i kudłatym czółku i zaprowadziłam na pastwisko. Shrek szedł jak anioł. Szkoda, że nie mogę na nim pojeździć, chyba by się zarwał. Kolejna była "angielka" Peachy Woman. Przyszła kolej na Belindę, która jak zwykle była milutka i grzeczniutka. Palomino był wyjątkowo spokojny- anioł nie koń. Następna była Esemplare. Jak zwykle zrównoważony. Gdy Nirvana była już na pastwisku ruszyła dzikim galopem. Star of the Day stawiał kroki z gracją, jak przystało na takiego eleganta. Summer dostał porcję przytulasów. Dopiero w tedy wyprowadziłam go na pastwisko. Wyprowadziłam resztę koni i zadowolona rzuciłam się na siano.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz