Spojrzałam na budynek. Nie uśmiechało mi się siedzeniu tu. Mogłam w tym czasie robić tyle przy koniach! Gdy usiadłam na jednym z krzeseł westchnęłam. Sam na chwilę gdzieś znikła, a zaraz pojawiła się z jakąś kobietą. Domyśliłam się że to lekarka.
-Dzień dobry, muszę zadać pani pytane. -pokiwałam głową.
-O co chodzi? -zapytałam, bałam się że zapyta o szwy.
-Dlaczego ma pani całą nogę w szwach? -Musiała o to zapytać? Musiała? Westchnęłam, i odpowiedziałam spokojnie.
-Jako dziecko miałam wypadek. Złamana kość piszczelowa i strzałkowa z przemieszczeniem.
-Aha, a czy często odczuwa pani ból? -zapytała znów.
-Tak raz, dwa razy da dzień. Ale mam też spokojne dni, nieraz trwa to nawet tydzień. Tyle że potem ból wraca z zdwojoną siłą -powiedziałam. A kobieta zanotowała coś w notesie.
<Samanta?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz