Mój budzik zaszczekał bardzo wcześnie. Mówiąc budzik miałem na myśli moją suczkę, Dyzię, która ze szczekaniem wskoczyła na moje łóżko i zaczęła lizać po twarzy. Szybko przebrałem się w roboczy strój i nakarmiłem moje pieski. Potem wypuściłem je na podwórko. Na smycz wziąłem niewidomego sznaucera olbrzymiego, Black Eya i Dyzię. Nie zapomniałem oczywiście o jej piłeczce, która była kiedyś piłką tenisową. Poszedłem do parku. Tam spuściłem moje dwa sznaucery olbrzymie ze smyczy. Dyzia latała za piłką po całym parku. Po 20 minutach ponownie wziąłem pieski na smycz i przetruchtałem przez park. Przeszedłem przez kilka uliczek i znalazłem się przed stajnią. Wszedłem do środka. Zobaczyłem całkiem ładną blondynkę wychodzącą z boksu Sawy. Powiedziałem jej cześć, ale chyba nie usłyszała. Poszedłem za nią. Dziewczyna przewróciła się. Wstała. Po kilku krokach znów się potknęła ale tym razem zdążyłem ją złapać.
-Dzięki-powiedziała i skierowała się w stronę siodlarni.
-Czekaj-zawołałem i podbiegłem do niej.-Jestem Paweł, a ty?
-Patrycja-powiedziała krótko.
Najwyraźniej spodobała się Black'owi, bo zaczął ją obwąchiwać. Dyzia poszła w jego ślady.
-Przepraszam za nie-wskazałem na psy.-Nie bój się bo cię nie ugryzą- gdy zauważyłem, że Black zaczął się łasić dodałem-Chyba cię polubiły.
<Pati?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz