Obudził mnie mój nie zawodny budzik... Hati, która skomlała. Szybko ubrałam bluzę oraz jeansy, chwyciłam smycz i przypięłam do obroży suczki. Gdy przechodziłam przez kuchnię przywitałam się z mamą. W przedpokoju założyłam buty i wyszłam. Jak zawsze po wyjściu z klatki schodowej udałam się do parku. Tam mnie nikt nie zobaczy. Popalałam po tajemnie, aby ukryć to przed rodzicami. Gdy doszłam do parku wyjęłam paczkę Lucky Strike, porzeczka i mięta. Wyjęłam zapaliłam, a suczka w tym czasie załatwiła swoje sprawy.
-Hati... Do stajni pobiegniemy nie teraz.
Kiedy skończyłam poszłam w stronę domu. Weszłam na drugie piętro do mojego mieszkania. Mam coś tam pichciła, ale nie miałam ochoty na jedzenie.
-Gdzieś idziesz?
-Do stajni.
"Do stajni" i wszystko jest wiadome. Moja mama jest ze mnie dumna, że w tam młodym wieku mam własną stajnię. Ubrałam bryczesy.
Oraz moje niezawodne sztablety, które mam od niepamiętnych czasów. Przypięłam Hati. I poszłam do piwnicy po rower. Po zamknięciu piwnicy i zaniesieniu kluczu do domy, wzięłam Hati z ganku i pojechałyśmy w stronę stajni. Raczej ja jechałam, a Hati w tym czasie mogła się wybiegać. Gdy dojechałam do stajni. Nie widziałam wielu osób, oprócz Patrycji i Malwiny i oczywiście Sary latającej ze szczotką. A Kamila była akurat w biurze. Poszłam do siodlarni, aby wziąć szczotki Hikari. Co dziwne jak weszłam na wieszaku z podpisem "Hikari" nie było woreczka z jej szczotkami. Okay, może ktoś nie odwiesił. Wzięłam jej ogłowię i poszłam w stronę jej boksu. Nikt nie zgłaszał, że będzie na niej jeździł. Zobaczyłam nieco, dosłownie o centymetr uchylony boks. Szłam trzymając w reku ogłowie. Kurde, czy ona umie sama sobie otworzyć boks... Byłam coraz bliżej i co zobaczyłam jakiegoś chłopaka czyszczącego jej kopyta. Stałam jak wmurowana. No cóż muszę sobie wybrać innego konia.
-Hej.. - przywitałam się,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz