Dzisiaj przed szóstą postanowiłam poważnie porozmawiać z Rosal. Miałam swój samochód... kupiłam niedawno czarnego Opla. Podeszłam do stołu i usiadłam, splatając palce ze sobą i popatrzyłam przez minutę na stół. Rosal podniosła wzrok znad gazety i spojrzała na mnie.
- Co się stało? - spytała, unosząc jedną brew i odkładając gazetę.
- No bo... - zaczęłam. - Znalazłam sprzedawcę mieszkania. Domek jednorodzinny z dużym ogrodem wraz z działką, która jest kilka kilometrów od domku. Jest ona czymś bardziej podobnym do padoku niż do działki, a to dlatego, że sprzedawca miał kiedyś konie i została nawet stajnia. To jest też parę kilometrów od stajni, a ja mam samochód.
- No i? - zapytała, ale pewna już była, co chcę powiedzieć.
- No i chcę kupić to mieszkanie. Rosal, chcę podziękować ci za to, że tak wspaniale mnie ugościłaś, nie wiem, jak ci się odwdzięczyć... - wstałam i podeszłam do Rosal.
Kobieta wstała, a ja się do niej przytuliłam.
- Sarah... Sarah... Kup sobie mieszkanko, jeżeli chcesz, to była przyjemność mieszkać z tobą, naprawdę. A przy okazji nie będziesz musiała płacić nikomu za wynajem stajni - bo będziesz miała w domu stajnię dla swoich koni! Oczywiście, kup ten domek! - uśmiechnęła się wreszcie mnie puszczając. - Pomogę ci się pakować.
Poszłyśmy do pokoju a ja zadzwoniłam, że kupuję mieszkanie. Sprzedawca był miły i zgodził się, byśmy jutro przyjechały. Rosal pomogła mi się pakować. Kochana, nawet poszła mi uszykować jedzenie na drogę, chociaż o to nie prosiłam... Podziękowałam jej za wszystko. Obiecałam jeszcze, że będę odwiedzać moją ukochaną Rosal. W nocy siedziałam ubrana tak samo jak Rosal i nie mogłyśmy zasnąć. Gadałyśmy i gadałyśmy...
*** Nazajutrz ***
O siódmej rano pobiegłam do stajni z Rosal. Pożyczyłyśmy dokładnie dwa koniowozy i podczepiłyśmy do siebie nawzajem. Potem wszystkie dwa podczepiłyśmy do mojego Opla. Najgorzej było z Twinkle i z Coco Shanel. Asysz i Broklyn weszli do jednego boksu i stali obok siebie, podgryzając sobie sianko ze żłobu. Kiedy przyszła kolej na Twinkle, on ze złością wepchnął się do koniowozu, a w jego ślady poszła Coco Shanel. Kiedy zamykałyśmy klapę, rżeli i kopali w drzwi. Uff, dobrze, że są takie mocne! Pojechałyśmy do mojego nowego domu. Pożegnałam się z Rosal, zapłaciłam sprzedawcy i tyle. Potem Rosal wezwała taxi, który zabrał puste koniowozy. Wzięłam na lonże wszystkie cztery konie i zaczęłam prowadzić w kierunku stajni. Przywiązałam je do słupa, a potem wyłożyłam ściółkę w boksach, czyszcząc stajnię. Konie potem wprowadziłam. Były tam tylko 4 boksy, ale wprowadziłam nasze "parki" tak, jak było w koniowozach: Broklyn i Asysz, Twinkle i Coco Shanel. Potem wypuściłam je na padok, ale zaraz tego pożałowałam. Zobaczyłam drepczącą na środku Coco i szarżującego w jej stronę Twinkle. Już miało zacząć się obgryzanie i kopanie, ale ku mojemu zdziwieniu... Twinkle podszedł, po czym oba konie zaczęły tupać i się wąchać, ale potem odbiegły razem w głąb padoku. Wróciłam do domu, rozgościłam się na kanapie i zmęczona zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz