-Ja swojego chyba nazwę Vander.- powiedziałam po chwili patrzenia na szczeniaka.
Vandey radośnie zamerdał ogonem i zaczął skakać na moje nogi, schyliłam się do niego i wzięłam go na ręce. Spojrzałam na Sam a następnie na Lucy trzymająca jej suczkę.
-Więc teraz każdy z nich ma dom.- odezwałam się Lucy z uśmiechem na twarzy.
Byłam bardzo szczęśliwa że akurat wtedy napotkaliśmy na te trzy małe kruszynki. Które teraz będą miały kochających ich właścicieli, a na dodatek ciepłe miejsce na sen. Uśmiechnęłam się sama do siebie, i zaczęłam głaskać Vandey'a po głowie.
-Lara, Vandey, a ty jak nazwiesz swojego tłuściocha?- zażartowałam.
<Sam, Lucy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz