Skapnął się. Ale mi teraz głupio. Chyba spalę się ze wstydu. Wyszłam na jakąś nienormalną...Co ja z siebie zrobiłam... Zasraną panikarę. Okay... Przecież on ma Ciebie dosyć.
Obrządziłam konie. Kiedy wszystkim podsypałam świeżej słomy zobaczyłam jak do stajni wchodzi Joshua.
-Cześć. - powiedziałam cicho..
Chłopak dziwnie się na mnie spojrzał.
-Cześć. - odpowiedział zdziwiony.
Usiałam na balocie na końcu stajni.
-Josh?
-Hym?
-Czemu boisz się zaufać ludziom?
Teraz będę nieugięta.
<Josh??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz