-Na szczęście. Ile w końcu za nie płaciłyśmy?-spytałam, bo całkowicie zapomniałam o tym, gdy zaczęłyśmy pakować konie do przyczepy.
-Za wszystkie starsze 4 400♦, każdy źrebak kosztował 400♦, Błysk 300♦, a Polisa 250♦. Wiem, masz wspaniałego negocjatora.-zaśmiała się.
Obie spojrzałyśmy w jednym kierunku - siwa małopolka, którą nazwałyśmy w stajni Jutrzenka. Skubała szybko trawę, jakby bała się, że ją zaraz stąd zabierzemy.
Przeszłam pod ogrodzeniem i podeszłam do niej, wystawiając w jej stronę jabłko.
-Spokojnie mała, teraz już nie musisz się bać.-wyszeptałam, gładząc ją po zapadniętym grzbiecie.
Klacz ochoczo schrupała jabłko i wróciła do trawy.
Przeszłyśmy z Sam do pastwiska, gdzie stały dwa ogiery. Na początku myślałam, że nie dogadają się ze sobą, ale najwidoczniej nie przeszkadzało im ich wspólne towarzystwo.
-Umówiłam ich już na kastrację. Mak jedzie do kliniki pojutrze, a Płomień w czwartek lub piątek.
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz