Stałem za chłopakiem, i patrzyłem na klacz. Zaśmiałem się cicho.
-To mogłoby być ciekawe -powiedziałem gdy chłopak się do mnie odkręcił. Po chwili wyciągnąłem dłoń i dodałem -Leon jestem.
Chłopak uścisnął moją dłoń.
-Xavier, milo mi poznać -uśmiechnąłem się lekko. Zastanowiłem się chwilę, Kama mnie zmienia, jednak zanim Xavier zdążył zobaczyć że odleciałem. znów się odezwałem.
-Chętnie bym policzył minuty które mijają zanim spadniesz, ale ja sam muszę zabrać Sawę na przejażdżkę. -odwróciłem się w stronę boksu klaczy przy której stały już szczotki, zabrałem się za dokładne czyszczenie klaczy. Po chwili klacz była gotowa, odniosłem szczotki i wziąłem siodło czaprak i ogłowie.
Dwadzieścia minut potem, już galopowałem leśnymi drogami, Sawa była wspaniałą klaczą, to musiałem przyznać.
<Xavier?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz