sobota, 2 lipca 2016

Od Leona Do Kamili

-Nie bądź taka, bo cię tu zostawię -tak, moja wredność jeszcze się objawia, dziewczyna spojrzała na mnie wystraszona. Zwłaszcza że byliśmy w lesie, była noc, i nie było nic widać oprócz tego co oświetlał księżyc w pełni. Bez słowa wyszedłem z samochodu i podszedłem z drugiej strony, po czym otworzyłem drzwi Kamili. Wyszła po chwili wahania. Przed nami była ścieżka, ruszyłem w jej kierunku jednak nagle skręciłem w las a dziewczyna się zatrzymała.
-Że co?! Do lasu!? Zwariowałeś?! -krzyczała, a ja już lekko zirytowany podeszłam do niej i wziąłem ją na ręce. Pisnęła zaskoczona gdy ruszyłem w kierunku ściany drzew. Szliśmy już dobre piętnaście minut, tak właściwie to ja szedłem bo Kamila wciąż była przeze mnie niesiona, wiedziałem jednak że nie ucieknie. Nie było już widać czarnego BMW.
Przeskoczyłem przez pień powalonego drzewa, dziewczyna rozglądała się lekko wystraszona.
-jeśli coś mi zrobisz... to.... to cię znajdą! Każdy będzie mnie szukał! -krzyczała, a ja zamknąłem oczy.
-Spokojnie, nie jestem psycholem. Jeszcze nie -dwa ostatnie słowa powiedziałem nico mroczniejszym tonem, a dziewczyna zaczęła się szarpać. Dodałem -Uspokój się bo cię tu zakopie!
Zirytowałem się, tak szybko mogę się zirytować, ale to podziałało. Dziewczyna się uspokoiła. Usłyszałem wycie, uśmiechnąłem się pod nosem i zawyłem.
-Jeśli mi powiesz że jesteś Wilkołakiem... uciekam -powiedziała wystraszona. Ok, czy to straszenie jej było potrzebne? Nie. Czy zabawne? Tak. Nic nie mówiłem, bałem się że parsknę śmiechem.
Nagle przed nami zaczęło migać światło podobne do blasku dawnego przez ognisko, zmierzałem w tamtą stronę. Nagle znaleźliśmy się na ścieżce, drzewa po obu jej stronach były oświetlone przez lampki świąteczne, na ziemi leżały białe płytki, a ja postawiłem dziewczynę, i zawiązałem jej oczy. Szliśmy około pięciu minut, nagle znaleźliśmy się na polanie. Na jej środku było wielkie jezioro, na drzewach były lampki, a przy jeziorze ogromne ognisko. Efektu niezwykłości dodawał księżyc w pełni który prześwitywał przez korony drzew. Rozwiązałem bandanę i Kamila spojrzała na to miejsce.
<Kama? Leo potrafi zaskakiwać>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy