Zaśmiałem się cicho. Wstałem ukazując tym samym rany na rękach, oraz dwie na karku. Znikłem na chwilę w łazience. Spojrzałem w swoje odbicie, włosy jak zawsze były w nieładzie. Spojrzałem na rękę, opatrunek przesiąkł krwią. Wyszedłem z łazienki, patrzyłem chwilę jak Kamila krząta się po salonie. Wywróciłem oczami, i podszedłem do niej. Przytuliłem ją z uśmiechem i szepnąłem do ucha.
-Ja się zbieram, zadzwoń gdy będziesz mogła -zaśmiałem się, złapałem kurtkę i wyszedłem z domu.
Szedłem ulicą, o świcie wyglądała super. Nagle poczułem jak ktoś szarpie mnie do tyłu, odwróciłem się i zobaczyłem Patricka, z pistoletem wycelowanym prosto w moją głowę.
<Kama??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz