-Jasne, czemu by nie.-uśmiechnęłam się.
Zaczęłyśmy iść ścieżką, która zazwyczaj była naszą stałą drogą na tereny. Dawno nie gadałyśmy, więc to był idealny moment, żeby trochę poplotkować i podokuczać sobie nawzajem.
-No, to co ciekawego mi powiesz?-spytałam, chwytając dziewczynę za pod rękę i rozglądając się po okolicy i wdychając czyste, leśne powietrze.
-Ja? Może ty zaczniesz? Ja mam nudne życie.
-Ta jasne, chciałabyś.-zaśmiałam się.-Chociaż rzeczywiście widać, że coraz bardziej się lenisz. Patrz, jaka oponka Ci się robi.-zażartowałam dźgając ją w żebra.
-Ał! Ja Ci dam!-krzyknęła i zaczęła mnie gonić.
Zaczęłam się śmiać i potknęłam się o wystający korzeń. Wywaliłam się jak długa,a zaraz za mną Sam. Zaczęłyśmy płakać ze śmiechu i tarzać się po ziemi jak głupie.
W końcu wstałyśmy i zaczęłyśmy iść dalej, gadając o różnych rzeczach związanych z końmi, stajnią i rzeczach zupełnie przypadkowych.
-A co tam u Ciebie tak w ogóle? Słyszałam ploteczko że ty i Louis...
<Sam??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz