~~~~2 miesiące później~~~~
W końcu wróciłam do USA. W Anglii dalej było pięknie i w ogóle, ale tutaj czułam się dopiero sobą. Od razu powędrowałam prosto do stajni, żeby przywitać się ze wszystkim i wszystkimi. Od razu podeszłam do Innocenty i dałam jej smaczka waniliowego, jej ulubionego.
Usłyszałam za sobą znany głos i odwróciłam się z uśmiechem. Leon.
-Coś Ci się przedłużyło to kilka dni.-powiedział z uśmiechem.
-Wiem, ale już jestem, to najważniejsze.-odpowiedziałam i przytuliłam go mocno.
-Co się stało?-spytał w końcu. Wiedziałam że to pytanie się w końcu pojawi.
-Nic ważnego.-stwierdziłam szorstko i puściłam chłopaka.
-Kama?!-usłyszałam krzyk.
-Sam!-wydarłam się i podbiegłam do dziewczyny.
-W końcu, wiesz ile jest do zrobienia?! Ty sobie tak po prostu wyjeżdżasz, a kto będzie robił w stajni?-powiedziała z udawaną obrazą i szturchnęła mnie w ramię.
-Oj tam, nie przesadzaj. Chodź, musisz mi wszystko opowiedzieć.
~~~~Wieczorem~~~~
Właśnie kończyłam kolejną butelkę Belvedere, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi i otworzyłam je, prawie wywracając się do tyłu.
-Nie mam zamiaru...o tym gadać... Leon.-wydukałam, zataczając się i próbując zamknąć drzwi, ale chłopak przytrzymał je.
-Czego chcesz?!-wypaliłam i spojrzałam na niego rozzłoszczona.
<Leon??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz