Moim głównym tematem do myślenia była dzisiaj sytuacja, w której okazało się, że jestem uczulona na końską sierść.
Załamałabym się i dostała depresji, nie żartuję i mówię całkiem na poważnie.
Na prawdę, czasem zastanawiam się, czy nie wyobrażam sobie za dużo. Wszyscy od zawsze powtarzali mi, że mam bujną wyobraźnię.
Zachichotałam cicho na to wspomnienie, przekraczając próg stajni. Dobrze by było posprzątać w boksach, śmierdziało stąd na kilometr.
Otworzyłam wszystkie boksy i zagoniłam konie na pastwisko, gdzie w spokoju będą mogły wypasać się do wieczora, aż ja nie skończę sprzątać boksów, a może nawet jeszcze dłużej.
Na początek zmieniłam ściółkę w boksie Nimfy. Wyłożyłam gnój na taczkę, następnie wzięłam szczotkę namoczoną w wodzie i zaczęłam dokładnie przemywać posadzkę. Chwyciłam świeży stóg słomy i dokładnie wyścieliłam nią boks. To samo zrobiłam z pozostałymi sześcioma boksami, po czym wyczerpana poszłam umyć ręce. Ogarnęłam się trochę i ruszyłam coś zjeść do pobliskiej knajpy, by popołudniu wracać do roboty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz