Zrobiłam śniadanie, kiedy poczułam zauważyłam, że Leo zapomniał swojego portfela. Chwyciłam go, otworzyłam drzwi i już miałam biec, żeby go złapać, kiedy zobaczyłam faceta, celującego w głowę Leona.
Cofnęłam się prawie od razu i podbiegłam do szafki naprzeciwko, chwytając mojego Colta Double Eagle i ładując do niego 8 pocisków. Zawsze trzymałam go przymocowanego pod nią, podobnie jak jeden w moim biurze, na wszelki wypadek, gdyby klient postanowił zrobić coś więcej niż rozmowa.
Położyłam jeden palec na spuście i wyszłam z domu. Byłam bez butów, więc napastnik nie miał pojęcia, że zachodzę go od tyłu. Do czasu.
Leo popatrzył na chwilę na mnie, ale potem wrócił oczami do mężczyzny, który niestety to zauważyła. Zrobiłam duży krok i w momencie, w którym się odwrócił, przyłożyłam koniec pistoletu do jego skroni.
-Rzuć broń, albo wpakuję Ci kulkę w twój pusty łeb.-powiedziałam zimno.
Facet w odpowiedzi zaśmiał się.
-Lepiej to odłóż, bo zrobisz sobie krzywdę paniusiu. I tak nie strzelisz.-powiedział, dalej śmiejąc się pod nosem.
Obniżyłam pistolet i strzeliłam w jego udo.
-Doprawdy?
Mężczyzna upadł, wypuszczając spluwę z rąk. Kopnęłam ją w stronę ulicy, dalej mierząc do niego Coltem.
-K***a, ty szmato!-wydarł się, łapiąc za miejsce, w którym widniała rana postrzałowa.
Usłyszeliśmy dźwięk syren. Spojrzałam na Leona, który nic nie mówił, tylko spojrzał w stronę, skąd dochodziły dźwięki.
<Leo??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz