Chłopak zaniósł mnie (tak, zaniósł) do samochodu i odpalił silnik.
-Co ty wymyśliłeś?-spytałam, gdy wyjechaliśmy na drogę.
Chłopak nic nie powiedział, po prostu dalej jechał. Oparłam głowę o szybę i patrzyłam na mijające światła drogowe. Było już bardzo ciemno, więc nie raz nic oprócz świateł samochodowych nie oświetlało nam ulicy.
Zaczęłam patrzeć na niebo, gdzie migotały tysiące gwiazd. Wszystko wydawało się takie piękne i hipnotyzujące. Przy ilości alkoholu we krwi i okolicy, moje powieki szybko stawały się coraz cięższe i cięższe. Nawet nie zauważyłam, kiedy odpłynęłam. Obudził mnie głos chłopaka.
-Wstawaj, jesteśmy na miejscu.
-Gdzie ty mnie wywiozłeś?
<Leon??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz