WIOSENNA NOC
Od kiedy zaczęłam pracę w stani minął tydzień. Zapoznałam się z otoczeniem, polubiłam konie. Mimo tego, że przychodziłam tu prawie co dzień nie poznałam nikogo. Nawet nie zauważyłam, żeby ktokolwiek się mną w jakikolwiek sposób zainteresował. Tak właściwie, to nawet mi to nie przeszkadza. Lubię przebywać sama, mam wtedy chwilę do myślenia i rzadko kiedy potrzebuje czyjejś rady. Jestem samowystarczalna, sama podejmuje wszystkie decyzje, robię wszystko co chcę i mogę.
Pojechałam do stajni rano, z własnej woli, aby doglądnąć co u mojego ulubieńca wśród koni - Dumaj Dastine'a. Oporządziłam go i dałam mu paszy oraz wody. Zwierzę cieszyło się z mojej obecności, ja zresztą także.
Moja przygoda z końmi zaczęła się późno, bo w gimnazjum. Pokochałam te zwierzęta i do teraz je kocham. Podziwiam ich dumę oraz wytrwałość, Dumaj Dastine taki właśnie jest - pewny siebie i silny.
Wyszłam z boksu i zamknęłam go. Wróciłam do mieszkania i do wieczora z niego nie wychodziłam. Koło dziewiętnastej godziny, siedząc na sofie przed telewizorem przypomniałam sobie, że mama prosiła mnie bym jej opowiedziała o mojej pracy przez telefon. Wstałm, poszłam po torebke i siedząc zaczęłam w niej szukać komórki, ale bez skutku. Przeszukałam całe mieszkanie, lecz telefon się nie znalazł.
W końcu postanowiłam pojechać do Stajni Nimfy, z nadzieją, że właśnie tam znajduje się moja komórka. Gdy już tam dojechałam, pobiegłam do boksu Dumaja i weszłam do niego. Tak jak przypuszczałam, telefon tam właśnie był, ale cały roztrzaskany.
- Och, Dumaj, nadepnąłeś na niego... - powiedziałam cicho i westchnęłam.
Podniosłam telefon z ziemi i pogłaskałam Dumaja po szyi, mówiąc dobranoc. Wychodząc zobaczyłam, że kilka boksów dalej świeci się światło. Podeszłam bliżej i spostrzegłam dziewczynę, ciemnoblond włosach. Stała obok siwego konia i głaskała go czule po łbie.
(Aria?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz