Słońce tylko parzyło mnie w oczy, więc wstałem i zdjąłem koniu siodło. Chciałbym pierwszy raz spróbować jechać na oklep. Tak, tu i teraz. Wsiadłem na spokojną Frozynę i spokojnie ruszyłem stępem. Chciałem na razie utrzymać równowagę w stępie. Kiepsko mi szło, ale dziś mogę spaść z konia. Nic lepszego nie mam do roboty. Po chwili dokłusowała do mnie Sarah na swoim koniu. Był chyba jej, prywatny. Też zacząłem kłusować czując się już pewnie. Starałem nie odrywać się od konia, może tak będzie bezpieczniej. Wiedziałem, że łatwiej będzie utrzymać się w galopie, bo koń tak nie będzie wybijał. A w kłusie już prawie spadłem. Frozynka, niby miękki koń do woltyżerki, a i tak w kłusie strasznie wybija.
- To mój pierwszy raz na oklep, ale trzeba zaszaleć.
Powiedziałem i skłoniłem konia do przejścia w galop. Chwilę pojechałem galopem, ale uznałem, że to nie na mój poziom i zwolniłem kładąc się na indianina (w poprzek konia, na brzuchu). Koń sobie jechał stępem, a ja zwisałem sobie patrząc w ziemię. Do momentu, w którym ktoś pociągnął mnie za nogę i spadłem w trawę.
<Sarah?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz